Dzień 10 — Słońce, śmiech i soczysta żółć rzepaku Lisewo. Niewielka miejscowość, która o poranku pachniała kawą, świeżym chlebem i… nadzieją. Dziesiąty dzień biegu rozpoczynałem w otoczeniu ludzi, których widok od razu podnosił morale. Przywitali mnie biegacze z Lisewa – roześmiani, gotowi na trasę, na przygodę, na kilka wspólnych kilometrów. Wśród nich był Anży […]
Archive for lipiec, 2025
Dzień siódmy – Wchodząc w stan biegowego zen Nie pamiętam już, czy to był czwarty, piąty czy siódmy maja. Kalendarz przestał mieć znaczenie. Budziłem się, smarowałem całe ciało kremem z filtrem, owijałem kostkę bandażami, łykałem swoją codzienną świętą trójcę przeciwbólową i… ruszałem. Tego dnia trasa prowadziła z Daszyny do Kowala, albo do Kowal – nie […]
DZIEŃ CZWARTY Cielętinki, czyli jak pomylić miejsce, zanim się człowiek zgubi całkiem. Noc w Cieletnikach upłynęła spokojnie, choć moje ciało miało zupełnie inne zdanie. Z każdą zmianą pozycji w łóżku przypominało mi, że robię z nim rzeczy, do których żadne ludzkie kończyny nie zostały stworzone. Bolało wszystko – od paznokci po czubek głowy, ale najbardziej […]
Najnowsze komentarze